Łza
Jak motyl
Przysiadła na policzku
Zatrzepotała skrzydełkami
I upadła
Razem z marzeniami
Zmieszała się
Z goryczą snów
W kałuży myśli
Szept
Jak wiatr
Przefrunął po twarzy
Postawił włosy na karku
I zniknął
W melodii nocy
Wiecznie głodnej
Nowych nadziei
Które mogłaby żreć
Ja
Wsłuchany w szept
Umieram tu
Samotny wśród łez
I krwi
Nie wiem, co mi się dziś dzieje.
Pojebany dzień.
Śpij spokojnie,
Bard.
Pojebany dzień.
Śpij spokojnie,
Bard.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz