Toniemy w tysiącach nienazwanych łez, z których każda ma swój własny odcień.
Toniemy w krwi, wypływającej z naszych serc, wsiąkającej w spragnioną wody ziemię.
Nie potrafimy znaleźć miejsca w duszy, które nie byłoby naznaczone cieniem.
Piosenka bez słów
I cisza bez myśli
Łagodny powiew wiatru
W górskiej przełęczy
Melodia bez dźwięku
Oddech bez powietrza
Spokojny krzyk ciszy
Rozdzierający chłód cienia
Taniec bez kroków
Poranek bez świtu
I ogień w ciemności
Gdzie nie ma płomieni
Pomarańcze bez zapachu
Jabłka jak winogrona
I drzewo bez cienia
Bo tu zbyt wiele światła
Gubię się w słowach
W łzach mojej duszy
W wariacji mych myśli
W płomieniu bez popiołów
Błękitne skrzydła
I popielate pióra
Tańczące w rytm walca
Którego nie ma
Tam wszystko brzmi
W tym jazgocie ciszy
Choć nie ma myśli
Są tylko łzy
Płomienne
Toniemy w krwi, wypływającej z naszych serc, wsiąkającej w spragnioną wody ziemię.
Nie potrafimy znaleźć miejsca w duszy, które nie byłoby naznaczone cieniem.
Piosenka bez słów
I cisza bez myśli
Łagodny powiew wiatru
W górskiej przełęczy
Melodia bez dźwięku
Oddech bez powietrza
Spokojny krzyk ciszy
Rozdzierający chłód cienia
Taniec bez kroków
Poranek bez świtu
I ogień w ciemności
Gdzie nie ma płomieni
Pomarańcze bez zapachu
Jabłka jak winogrona
I drzewo bez cienia
Bo tu zbyt wiele światła
Gubię się w słowach
W łzach mojej duszy
W wariacji mych myśli
W płomieniu bez popiołów
Błękitne skrzydła
I popielate pióra
Tańczące w rytm walca
Którego nie ma
Tam wszystko brzmi
W tym jazgocie ciszy
Choć nie ma myśli
Są tylko łzy
Płomienne
Melancholia.
Parszywy sęp, szukający ofiary.
Mam jej dość.
Żyjcie,
Bard.
Parszywy sęp, szukający ofiary.
Mam jej dość.
Żyjcie,
Bard.