niedziela, 27 kwietnia 2014

Teraz łzy

Toniemy w tysiącach nienazwanych łez, z których każda ma swój własny odcień.
Toniemy w krwi, wypływającej z naszych serc, wsiąkającej w spragnioną wody ziemię.
Nie potrafimy znaleźć miejsca w duszy, które nie byłoby naznaczone cieniem.

Piosenka bez słów
I cisza bez myśli
Łagodny powiew wiatru
W górskiej przełęczy

Melodia bez dźwięku
Oddech bez powietrza
Spokojny krzyk ciszy
Rozdzierający chłód cienia

Taniec bez kroków
Poranek bez świtu
I ogień w ciemności
Gdzie nie ma płomieni

Pomarańcze bez zapachu
Jabłka jak winogrona
I drzewo bez cienia
Bo tu zbyt wiele światła

Gubię się w słowach
W łzach mojej duszy
W wariacji mych myśli
W płomieniu bez popiołów

Błękitne skrzydła
I popielate pióra
Tańczące w rytm walca
Którego nie ma

Tam wszystko brzmi
W tym jazgocie ciszy
Choć nie ma myśli
Są tylko łzy
Płomienne


Melancholia.
Parszywy sęp, szukający ofiary.
Mam jej dość.

Żyjcie,
Bard.

Pióra serc


Milczymy
Tak blisko odlegli
I tylko świt szepcze
Swym dziwnym uśmiechem
Jej ciepłych ust

Kwitniemy
Jak błękitne tulipany
Nad cichą przepaścią
W którą spogląda
Błękitny kruk

Umieramy
W chłodnym uścisku
Tych suchych słów
Gdzie nic nie ma
Nawet chłodu

Słuchamy
I gubimy się
W swych własnych myślach
O fioletowych skrzydłach
Motyli snów

Marzymy
O pięknym świergocie
Radosnego wiatru
Łagodnie wirującego
W sercu

A potem już nie ma marzeń
Bo jesteśmy tylko my
W objęciach niemyśli i niesnów
Jesteśmy my, tutaj -
Razem.


Ludzie.
Zamknięci w klatkach
niespełnionych marzeń.
Wśród pustosnów.

Miłego dnia,
Bard.

sobota, 26 kwietnia 2014

Bezruch


Ona jest wszędzie
W herbacie
W szarlotce mojej mamy
Czeka tylko
Na mnie

I nic z tym nie zrobię
Będzie się panoszyć
W szklance bez soku
W kieliszku
Bez wódki

Nawet tam siedzi
W prześcieradle
Gdzie powinno być ciepło
Pod kołdrą
Zamiast niej

Zimno mi
Cholernie mi zimno
Chodźmy gdzieś
Ogrzeję się
Tobą

Nie chcę tak
Zrób z tym coś, proszę
Ja nie umiem
Odgoń ją
Wypal


Nie wytrzymam tu
Kąpiąc się w deszczu
Stali i piór
W bezruchu serc,
Bez wszystkiego.
Bard

środa, 23 kwietnia 2014

Łąka morza


Mam dość
Tych moich małych pustosnów
W których milionami słów
Liczę chwil tysiące

Mam dość
Tych chwil nagle ulotnych
Kiedy uśmiechem serca
Wznieca ktoś zimowy płomień

Mam dość
Wędrówek po tym świecie
Po wzbudzonych ścieżkach
Niespełnionych marzeń

Mam dość
Rozdroży dróg
Gdzie nawet ptaki
Nie wiedzą dokąd lecą

Mam dość
Tak po prostu
Bo ileż można?

Chcę do Ciebie,
Tam gdzie nie ma snów,
Lecz Ty.
Marzenie,
Które się spełniło.

Śpij spokojnie,
W puchu moich skrzydeł,
Bard.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Muzyka bezdźwięczna


Chodźmy stąd,
Nie lubię dworców, przecież wiesz.
One dziwnie pachną -
Pożegnaniem

Wyjdźmy na deszcz,
On zmyje z nas te wszystkie żale,
Które tam są -
Niewypowiedziane

Zatańczmy tu,
Gdzie nikt na nas nie zwróci uwagi
Oni nie widzą -
Ślepota serc

Pomilczmy tak,
Tylko nasze serca słychać w kakofonii
Nie trzeba nam słów -
Tu cisza gra


Magia dzieje się tam,
Gdzie dusza człowieka jest najczystsza.
Śnij,
Bard.

Rozmowy: "Świata Brzeg"


I gdzie jest sens?

Zagubił się
W snach,
Które się ziściły
Zapukały do drzwi,
Niespodziewane.


Na kilka chwil

w odmęcie traw
widziałam blask.

Dotykał mgły
i żalił się na los
co życie kradł.


To słońca śpiew

co tańczył tak
na polach traw.
Radosny śmiech
zza deszczu łez
jak ognia zew.


I budził się

by szeptać wciąż
że nie ma słów

co kwiatów woń
nakreślą łukiem -
witraż barw.


Patrzyłem w dal

na zbocza gór
gdzie tańczył świt.
Widziałem wiatr
i siwy włos
co z jego głowy spadł.


Samotny pielgrzym wiarę niósł

i rzucał śpiew na wiatr.
A on mu tańczył,

mierzwił głos
i płakał na nasz
świat.


Samotny żołnierz

broń swą niósł,
krzyczał Bogu
"nie chcę już"!
Lecz wiatr krzyk ten wziął
i w otchłań zniósł.


Samotny płomień

dłonie wzniósł
i tulił zimny świat do snu.

I kochał go jak nigdy nikt
i kruszył, miażdżył -
wstawał świt.


Zmazał łzy

ich słodki smak
w poduszkę wsiąkł.
Gdzieś schował się cień
a oni pletli
warkocz ze słów.


I rzeką myśli nieśli ton

by gubić, szukać,
rwać i prząść!

Na tratwie dnia
kochali żyć
bez sensu i bez ładu - śnić.


Płomień ich przewodnikiem był
wiatr kompanem w podróży tej
I oni tak przez życie szli
samotni, lecz razem
w melodii rytm.
Bez słów.


Mówiłem, że będzie lepiej.
I jest.
Miłego dnia,
Bard.

Tak blisko już


Wiatr
Być jak wiatr
W jej włosy wpaść
Ująć twarz
Łagodnym szeptem traw

Wiatr
Być jak wiatr
Szybować tam
Gdzie księżyca brak
W przestrzeni

Wiatr
Być jak wiatr
Samotny ten
Niemyśli, chmur i snów
Dryfować wśród

Wiatr
Być jak wiatr
Już zawsze tam
Gdzieś obok niej
Po prostu być
I nigdy już
Nie znikać stąd
Gdzie słońce znów
Wygląda zza chmur


I gdzie jest sens?
Zagubił się
W snach,
Które się ziściły
Zapukały do drzwi,
Niespodziewane.

Nie będzie tak źle.
Nie może być.
Miłego dnia,
(Kocham Cię)
Bard.

O Niej


Ocean
Wzburzona tafla
Jej uczuć

Fala
Łagodne uniesienie
Jej brwi

Szum
Ciche westchnienie
Płonącej skóry

Słońce
Tańczące na wodzie
Jej wargi
Na moim karku

Krzyk mew
Wrzask
Dzikiego serca
Jej serca

Kruk
Ruch skrzydeł
Mojego serca
I pióra marzeń
Na piasku
Rozpalonym

Kruk
On tonie
W zieleni

Dzień dobry,
Że tak pozwolę sobie skłamać
W tym dysonansie
Moich myśli.

Miłego dnia,
Bard.


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

I krew


Łza
Jak motyl
Przysiadła na policzku
Zatrzepotała skrzydełkami
I upadła
Razem z marzeniami
Zmieszała się
Z goryczą snów
W kałuży myśli

Szept
Jak wiatr
Przefrunął po twarzy
Postawił włosy na karku
I zniknął
W melodii nocy
Wiecznie głodnej
Nowych nadziei
Które mogłaby żreć

Ja
Wsłuchany w szept
Umieram tu
Samotny wśród łez
I krwi

Nie wiem, co mi się dziś dzieje.
Pojebany dzień.
Śpij spokojnie,
Bard.




Skrzydła


"Nie mam uczuć", powiedziała, zbierając jego łzy z podłogi wyłożonej kawałkami jego snów,
które roztrzaskała jednym zdaniem.
"Nie mam uczuć", powiedziała, gdy krew wsiąknęła już w szczeliny jego serca,
rozoranego tak wieloma skrzydłami Aniołów.
On wstał i krzyknął, unosząc swe ręce wysoko.
I odleciał, na własnych skrzydłach.
W kierunku grudniowej nocy.
Jego nocy.

Leć ze mną, proszę
Gdzieś, gdzie nie ma granic
Nie opuszczaj mnie, proszę
Nie chcę
Nie chcę więcej ranić
Upadnij
Obok mnie
Błagam

Świat w płomieniach.
Ratunku?
Nie, już za późno.
Miłego,
Bard.

Chłodne poranki

Zimno tu
W tym sercu
Ciemno tu
W tym sercu
Głucho tu
W tym sercu
Tylko echo odpowiada
Na niezadane pytania

Gdzie wiara?
Nie w sercu
Gdzie radość?
Nie w sercu
Gdzie nadzieja?
Nie w sercu
Więc co w nim jest?
Nieważne

Serce trwa
W niemalżyciu
W jedynieistnieniu
I tylko czasem
Coś nim poruszy
Pociąg na torach
Wróbel na niebie
Słodycz w powietrzu

Zimno tu
(Ale kiedyś będzie cieplej?)

niedziela, 20 kwietnia 2014

Sny


Rozpłynęły się myśli
W płomieniu jej zieleni
W trzepocie skrzydeł powiek
W łagodnym rozchyleniu warg
Utonęły słowa
W iskrze jej dotyku
W pomarańczy skóry
We wrzasku tej chwili

Gdzie jestem?
Wtulony w jej zapach
Wciśnięty między samotne westchnienia
Nieopodal nieba
Tak blisko ognia
Słucham jej oddechu
I czuję
Że kocham



Ten dzień jest dziwny.
Rzadko tyle weny się zjawia.
Śpij spokojnie,
Bard.

Rozmowy: "Nauka"


Mówili mi: nie wierz w Anioły
Ich skrzydła tylko kaleczą
Ich mowa to myśli, nie słowa
Ich gesty Cię nie uleczą
One niszczą
I niszcząc nie czują. 

Mówili mi: uważaj na noże
Ich ostrza tylko Cię skruszą
Przejdą przez skórę, przez mięśnie
Zabiją Ci serce i duszę
Rozerwą je, obedrą ze złudzeń
Pokropią łzami i rumem

Mówili mi: zapomnij o snach
Sny - bajki, a twoja za długa
Tylko ćmy fruwają na chmurach
Nie dla ciebie niebo i słońca zachody
Dla Ciebie ogień i popioły
Dla Ciebie dym co marszczy myśli
Dla Ciebie mrok
I mgła za ścianą

Mówili mi: nie bój się nocy
W śnie Ci przyniesie ukojenie
W ciemności bólu nie zastaniesz
Samotność jest wierna i cicha
Nie mówi, nie rani, nie kocha
Nie rodzi, nie żyje, nie zdycha
Istnieje

Mówili mi
Nie posłuchałem



Poetka i Bard, musiało coś z tego wyjść.
Geniusz z Ciebie, Mymłonie.
Następnym razem będzie lepiej.
Miłego życia,
Bard.

Pustka zeżarła tytuł


Pustka
Po prostu pustka
Taka pusta
Beznamiętna
Jak czerwień
Księżycowa
Nic już nie ma
Nic
Kompletnie

Pustka
Wszędzie pustka
Pod kołdrą
Za oknem
W kubku po kawie
W popielniczce
W której pet się żarzy
Już demonów nie ma
Już wiatr nie szeleści
Już księżyc się schował
Za chmurami niepamięci

Pustka
Po prostu pustka
Już nawet potwory wyniosły się spod łóżka



Cześć.
Dzięki za szablon, Mymłonie.
I ten, natchnęłaś mnie.
Dałaś pomysł.

Miłego życia,
Bard.

sobota, 19 kwietnia 2014

Shinde

Nie jestem tym, który powinien tu być.

Dlaczego to zrobiłem? Dlaczego siedzę tutaj, obok Ciebie? Dlaczego wróciłem tutaj znowu?
Nie mam pojęcia. Ale jedno wiem.
Nie powinno mnie tutaj być, pośród zgliszczy i popiołów, w tym dziwnym, starym parku. Nie powinienem spoglądać na walające się po ścieżkach truchła. Nie powinienem czuć odoru rozkładu ludzkiego ciała. Ten świat się skończył. On już zniknął. Przepadł, w odmętach krzyków i krwi.
Wrzask.
To ja. Ja krzyczę.
Głos w błękicie.
Płomienie.
Ogarniają moją duszę.
Znowu.
Wróciłem.
Żyję.
Chyba.


Znalazłem tło, yay. Magia.
Boję się tej nocy.
Miłego życia,
Bard.

Tory

Wszystko pięknie, ładnie, kolorowo. Cały świat jest zielony.
A mimo tego mam jakoś dziwnie dość. Dość nieżycia, dość niespania po nocach, dość wpatrywania się w księżyc i tego nieokreślonego lęku, który mnie prześladuje. Chcę po prostu iść ulicą i się uśmiechać. Tak szeroko, to każdego napotkanego przechodnia.
Szkoda tylko, że to takie trudne.

Cholera. Poszedłbym spać. Obok niej. Słuchając bicia jej serca. Wtulony w jej zapach.
Szczęśliwy.


"Bo wszystkie drogi stąd prowadzą na tory".
Miłego życia,
Bard.

Światło

"Zakochałem się, tuż obok Ciebie. Jakiś dziwny motyl przysiadł na moim ramieniu i wyszeptał, że to już, że cały świat się zmieni, jeżeli tylko spojrzę na niego przez Twoje oczy. Miał rację, wiesz?
Zniknęła gdzieś szarość, rozpłynęła się biel. Mój świat zmienił kolor na zielony, przepełniła go nadzieja.
Zakochałem się, tuż obok Ciebie. Słuchając Twojego oddechu, czując jak Twoje rzęsy łaskoczą mnie w policzek. Myśląc tylko o Tobie.
Zakochałem się, tuż obok Ciebie. Stałaś się gwiazdą, wiodącą mnie przez ciemny labirynt wiecznej nocy. Rozpaliłaś w moim sercu coś, czego nigdy wcześniej nie poznałem, czego wcale się nie spodziewałem.
Zakochałem się, tuż obok Ciebie. Twoje dłonie idealnie pasują do moich, Twój uśmiech ma kształt moich marzeń, a Twój szept to głos mojego serca.
Zakochałem się, tuż obok Ciebie. I chcę, żeby to trwało wiecznie. Żebyś wiecznie była szczęśliwa, obok mnie, patrząc w me oczy.
Zakochałem się."

Skąd ona się wzięła? I dlaczego daje mi tyle szczęścia? Czy to normalne?
A może to po prostu jakaś choroba psychiczna, urojenia wyniszczonego samotnością umysłu?
Nie. Na pewno nie. To niemożliwe.
Bo ja wiem co to jest.


Dalej nie znalazłem tego cholernego tła.
Miłego życia,
Bard.

piątek, 18 kwietnia 2014

Yo

Serca nie lubią cierpieć.

Stoję pośród płomieni. Tańczą dookoła, łagodnie łaskoczą mnie po skórze. Żyję wśród nich. Żyję razem z nimi. Ciągle w szaleńczym tańcu. Dusza łaknie ciepła, choć przecież jest go pełno dookoła. Gdzieś zgubił się sens i logika.
Zatracony w burzy.

Nieważne jak się nazywam. Nieważne kim jestem. Ważne, że istnieję. I że Ty też istniejesz, w tym morzu dysonansów. Więc istniejmy. Istniejmy razem, obok siebie.

To by było tyle, jeżeli chodzi o przywitanie się.
Pół godziny szukałem grafiki na tło, nie znalazłem. Może coś zmienię, kiedyś.
Miłego życia,
Bard.