Mówili, że za nim idzie deszcz, że po jego śladach kroczy pustka, obnażająca zakrwawione kły marzeń, które nigdy się nie spełnią.
Mówili, że przyszedł z północy, niesiony przez cierpienie i rozpacz, kłębiące się w jego krwi, wyciekającej z ran na jego sercu.
Mówili, że zrodził się z popiołów ludzkiej duszy, zmęczonej ciągłym bólem i tęsknotą za szczęściem.
Mówili, że wszystko, czego tylko się dotknął, zmieniało się w czarny pył, choć on nie zawsze tego chciał.
Opowiadali przeróżne historie... I wiesz co? W każdej z nich było ziarno prawdy.
Błądzę. Ciągle błądzę!
Chodzę po drogach, na których nie napotykam niczego.
Tylko ciemność.
Leżę w łóżku, życie gdzieś ze mnie ucieka bokiem. Zwykłe "jutro będzie lepiej" już nie wystarcza. Nigdy nie wystarczało!
Trochę się boję.
Ale dam sobie radę.
Dla Was.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz