sobota, 30 sierpnia 2014

Libérés


Dlaczego ona umarła?
Przecież anioły nie umierają
Nie znikają
Jak gwiazdy,
Które upadły
Anioły nie umierają!

Dlaczego ona umarła?
Przecież anioły nie płaczą
Ich oczy
Nie mają łez,
Które mogą płynąć
Anioły nie płaczą!

Dlaczego ona umarła?
Przecież anioły nie mają domu
Są ponad
Tym wszystkim,
Czego my pragniemy
Anioły nie mają domu!

Dlaczego ona umarła?
Może chciała
Zniknąć
Zapłakać
Znaleźć dom
Choć nie powinna
Chciała wolności

Przecież anioły nie umierają,
Tak?


Kurwa.
Chyba jednak
Potrafię płakać
Bard.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Fatalité


Zagubieni w lekkości własnych myśli
Wtuleni w otręby lepkich wspomnień
Wsłuchani w krople krwi naszych dusz
Upadłych
Jak stado kruków
Wyrywających ochłapy
Z pysku otchłani

Gdzieś zgubiliśmy siebie
W objęciach tej nocy
Po której nie było świtu

Mrok
To nasz los
Przeznaczenie
Pani naszych losów
Uliczna kurtyzana
Trzymająca nasze życie
W swoich rękach

Spłonęliśmy
Choć mówiliśmy,
Że nie sprzedamy
Skóry tak łatwo
Bard

środa, 13 sierpnia 2014

Le Val d'Amour


Minie kolejny dzień
Wśród jazgotu niepewnego jutra
I niezapamiętanego wczoraj
W miejscu, gdzie wszyscy się gubią
By nigdy niczego nie odnaleźć

Minie kolejny miesiąc
A my dalej będziemy tylko błądzić
Choć przecież możemy zapalić świece
I odnaleźć wszystko,
Co zostało utracone

Minie kolejny rok
Gołębie dalej będą srać
Psy ciągle będą warczeć
A koty będą pałętać się
Po cuchnących rynsztokach

Minie kolejny wiek
Lecz na razie niech trwa
Uliczna magia Val d'Amour
Gdzie za miłość nie płacisz nic
Prócz kilku miedziaków
Niech trwa

Schlajmy się w pień
I odwiedźmy ten
Słynny kabaret
O którym każdy słyszał
Bard

Le mot Phoebus


Jej imię wybrzmiało
Jak promień słońca,
Przedzierający się przez zasłony
O świcie,
Gdy ptaki zwiastują
Nadejście nowego dnia
Pełnego piękna

Jej imię wybrzmiało,
Wpisując się na stałe
Do ksiąg jego myśli
I snów
Z których żaden
(przynajmniej do tej pory)
Się nie ziścił

Jej imię wybrzmiało,
Będąc pytaniem
Wiszącym w ciszy
Uśmiechu
Który wykwitł spokojnie
Na jej wargach
Jak kwiat

Jej imię wybrzmiało
A on chciał
By było z nim
Już zawsze
Niczym chłodny podmuch
Morskiej bryzy
Mare Nostrum

Phoebus znaczy słońce.
Bard

wtorek, 12 sierpnia 2014

Le Temps des Cathédrales


Stoimy na skraju
Dziwnego świata
Kakofonii paradoksów
Hucznie nazywanej życiem
I wszystko byłoby dobrze,
Gdyby nie głupota
Owej ludzkiej rasy

Pośród nocy
Słychać krzyk zza murów
Zamknięto bramy miasta,
Przy których stoją tłumy
Przerażone nadchodzącym mrokiem
Historia się powtarza
Chce, by ją opisać

Tańczymy pośród katedr,
Dotykających nieba
Pośród strzelistych pomników ludzkości,
Których czas przeminął
Jak tchnienie Adama
I śnieg, który opadł na ziemię
Tamtej zimy

Jesteśmy u progu
Niszczejącego świata
Choć mury i katedry upadną
Nasze historie będą trwać
A opowieści poetów i trubadurów
Zaniosą je dalej,
Ku przyszłym wiekom

Otwórzcie bramy,
Pozwólcie im wejść
Barbarzyńcom i poganom
Niech staną obok nas
I spojrzą w otchłań razem z nami
Bo koniec tego świata
Był przewidziany na rok dwutysięczny

Czas poetów
Nigdy nie minie.
Bard

PS: Dzięki, Jimmy.

Lune


Księżycu,
Który tak jasno dziś świecisz
Na dachach tych domów
Zobacz
Jak człowiek
Może wrzeszczeć z miłości
I cierpieć

Zgubiłem się
Tam gdzieś pośród myśli
I snów,
Galopujących
Krętymi uliczkami
Opuszczonych miast

Gdzieś w kakofonii
I nielogicznie
Odnajduję sens
Patrzenia na gwiazdy
Odbite w oczach
Które się kocha

Herbata paruje
A ja ciągle w swej głowie
Słyszę
Zapach jej włosów
I smak jej skóry
Czy to normalne?

Księżycu,
Który tak szybko zachodzisz
Za ostatnim wzgórzem
Zobacz
Jak człowiek
Może wrzeszczeć z miłości
I płakać
Ze szczęścia

Czuwaj,
Nad tym dziwnym światem.
Bard

niedziela, 10 sierpnia 2014

Florence


Serce
Stęsknione
Wpatrzone w zmierzch
Nad górami Nonsbergu

Myśli
Galopujące
Nad łąkami malachitu
Ku szepczącym alejkom
Miasta na wodzie

Dusza
Wyrywająca się
Do gwiazd nad Florencją
Odbijających się
W jej oczach

Jesteśmy u progu świata,
który się rozpada.
Będzie dobrze.
Bard

piątek, 8 sierpnia 2014

Nierealność


Sen
Była snem
Nierealnym
Nieuchwytnym
Snem
Który się ziścił
Wśród śpiewu
Mew i niepamięci

Płomień
Była płomieniem
Niespodziewanym
Nieokiełznanym
Płomieniem
Który rozproszył
Te wszystkie cienie
Ukryte w kątach

Śmierć
Była śmiercią
Niemalżycia
Tylkoistnienia
Śmiercią
Która zakończyła
Cichy żywot
Pustki


Everybody lies.
Powodzenia,
Bard.