Gołębie poderwały się do lotu
Październikowa cisza bez ciszy
Tylko huk wystrzału
I krew między kamieniami
Głuchy szept śmierci
Bezsensownej i niemrawej
Lew stał się zwierzyną
Jucha znów spłynęła rynsztokiem
W smutnej kakofonii salw
Kości zostały rzucone
Połamane, wyrwane, martwe
Śmiech potwora i jego zgrai
Rozpostarł skrzydła
Nad przebiegłością lisa
Umarli
Tak młodo i głupio
Jak płomień świecy
Zdmuchniętej przez wiatr
Umarli
Ale ciągle żywi
W naszych sercach
I w krzyku, który wznosił się do nieba
„Jeszcze Polska nie zginęła”
I pomyślałby kto
Że tak się da
Że tak można
Zginąć
Bez smutku
Bard
Że tak się da
Że tak można
Zginąć
Bez smutku
Bard
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz