Spotkałem kiedyś płomień o zielonych oczach, zimnych dłoniach i gorących wargach.
Dotknąłem kiedyś duszy, takiej niespokojnej i gwałtownej, jak podmuch górskiego wiatru.
Znalazłem kiedyś gwiazdę na wschodzie, jaśniejszą od wszystkich innych,
którą nazwałem imieniem moich marzeń.
A teraz stoję w popiołach.
I modlę się o to, bym znalazł tutaj choć trochę żaru,
który ciągle się tli.
Wszystko skręca
Nierealne marzenia
Chwyć moją dłoń
Już utraciłem
Ten pieprzyk na szyi
Znamię na plecach
I ją całą
Stoję tutaj
W popiołach tej duszy
Która płonęła
I upadła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz