niedziela, 26 października 2014

Lawa


Gołębie poderwały się do lotu
Październikowa cisza bez ciszy
Tylko huk wystrzału
I krew między kamieniami
Głuchy szept śmierci
Bezsensownej i niemrawej
Lew stał się zwierzyną

Jucha znów spłynęła rynsztokiem
W smutnej kakofonii salw
Kości zostały rzucone
Połamane, wyrwane, martwe
Śmiech potwora i jego zgrai
Rozpostarł skrzydła
Nad przebiegłością lisa

Umarli
Tak młodo i głupio
Jak płomień świecy
Zdmuchniętej przez wiatr
Umarli
Ale ciągle żywi
W naszych sercach
I w krzyku, który wznosił się do nieba
„Jeszcze Polska nie zginęła”
 
I pomyślałby kto
Że tak się da
Że tak można
Zginąć
Bez smutku
Bard

piątek, 17 października 2014

I nasza gwiazda


Pustka,
która nie była pusta
- wypaliła wszystko
Wyżarła wszystko,
co mogło lśnić
światłem własnym
- nie tylko odbitym

Bezsen
zaczął nawiedzać noce
- pozornie rozgwieżdżone
Wnosił do nich coś,
czego nie powinny mieć
nierozumne wypełnione
- lękiem niedosytu

Czas,
tylko on był w ruchu
- pośród wszelkich cieni
Trwanie
w tym dziwnym niężyciu
którego nic nie mogło przerwać
- nawet rozpalone wargi

Nawet ona spogląda
Na ten dziwny żywot
Czarnego kota
Patrzy ze wschodu
I uśmiecha się
Jakby wcale nie była tylko ogniem
Bard

Our World


Runęły mury Jerycha
Świat się zmienia
Kolejny raz
Anioły runęły z niebios
Obnażyły ostrza
By zburzyć świątynie
Skrwawionych bóstw

Oko za oko
Zakrzyknął Hammurabi
Na swoich stelach
Wyrżnąć niewiernych
Wywrzeszczał Mahomet
Zaczynając Dżihad
Słodki taniec mordu

Krew zakryła niebo
W noc Bartłomieja
Rozbrzmiały wrzaski
Wszystko stało się jasne
Kiedy księżyc
Stał się płomieniem
Patronem śmierci

A gdzieś w tym wszystkim
Stoimy my
Z otwartymi szeroko
Kronikami tego świata
Bard